Na portalu internetowym www.gazeta.pl w dziale biznes opublikowany został ciekawy artykuł, przypadający na ósmą rocznicę uderzenia huraganu Katrina, który zniszczył większą część miasta, zatytułowany "Nowy Orlean podnosi się z kolan". Żeby nie było aż tak pięknie, gdyż jest to przedruk z branżowego, ekonomicznego portalu Bloomberg, pt. „New Orleans Rolling in Cash Sees Rebirth: Real Estate” (naszych czytelników, którzy znają jęz. angielski odsyłamy do oryginalnego tekstu tutaj), niemniej w skrócie opisuje to co dzieje się w mieście, czyli bum mieszkaniowo-deweloperski. W trakcie budowy jest właśnie ulokowane w centrum miasta (tam gdzie wydziały medyczne mają dwa uniwersytety: Tulane i Louisiana State University, w skrócie LSU), ogromne centrum, laboratorium naukowe (w wersji roboczej „Bio District”), które w ciągu 10-20 lat ma generować 35 tyś. nowych miejsc pracy, głównie dla naukowców. Tym samym ściągnie to do miasta tzw. „professionals” czyli nie tylko naukowców pracujących w dziedzinach medycyny, biologii czy nauk ścisłych ale też informatyków, administratorów, itp. I tak już wysokie ceny nieruchomości poszybują jeszcze w górę. A skądinąd drogo było tu zawsze, jeszcze na początku lat 80-tych ceny nieruchomości były identyczne z tymi na nowojorskim Manhattanie. Obecnie w lepszych dzielnicach ciężko kupić dom za mniej niż pół miliona dolarów. W tych biedniejszych i do tego zniszczonych przez Katrinę ceny są oczywiście dużo niższe ale zazwyczaj wiąże się to z kapitalnym remontem i perspektywą mieszkania w niezbyt bezpiecznej dzielnicy (delikatnie mówiąc), która to raczej się nie zmieni.
Warto również dodać, że w mieście remontuje się wszystko co może przynieść zysk, ale to chyba oczywista oczywistość jak powiedział pewien klasyk ;) Biedne dzielnice nadal są tak samo biedne i zniszczone jak były, a przepaść pomiędzy jednymi a drugimi robi się jeszcze większa. Do miasta zaczynają również masowo przyjeżdżać ludzie młodzi i wykształceni, trwa więc moda na lofty i deweloperski bum na wszystkie stare fabryki i im podobne. Ceny za wynajem w tego typu budynkach (a jest w czym wybierać) za np. jednosypialniowe mieszkanie to wydatek ok. 2000 – 2500 dol. miesięcznie. Chętnych mimo to nie brakuje i w ciągu kolejnych lat brakować nie będzie.
Warto również dodać, że w mieście remontuje się wszystko co może przynieść zysk, ale to chyba oczywista oczywistość jak powiedział pewien klasyk ;) Biedne dzielnice nadal są tak samo biedne i zniszczone jak były, a przepaść pomiędzy jednymi a drugimi robi się jeszcze większa. Do miasta zaczynają również masowo przyjeżdżać ludzie młodzi i wykształceni, trwa więc moda na lofty i deweloperski bum na wszystkie stare fabryki i im podobne. Ceny za wynajem w tego typu budynkach (a jest w czym wybierać) za np. jednosypialniowe mieszkanie to wydatek ok. 2000 – 2500 dol. miesięcznie. Chętnych mimo to nie brakuje i w ciągu kolejnych lat brakować nie będzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz