Historia Nowego Orleanu to nie tylko samo miasto, ale wszystko co je otacza, jezioro, bagna, rzeka Missisipi. W okolicy miasta ze względu na jego usytuowanie nigdy nie było za dużo ziemi uprawnej, jedynie wzdłuż samej rzeki grunty nadawały się pod uprawę. Tak to na przełomie XVIII i XIX wieku powstało pasmo plantacji ciągnące się od samego miasta w górę rzeki po obu jej stronach. Plantacje powstawały w miejscach gdzie tylko warunki pozwalały na to. Okoliczna ziemia nie była jednak najwyższej jakości, więc najczęściej uprawianą rośliną była niezbyt wymagająca trzcina cukrowa. Ta tropikalna, roczna roślina, może być zbierana nawet do czterech razy w roku. Wyciśnięty z niej sok był gotowany w wielkich kadziach, a syrop w ten sposób powstały ulegał później krystalizacji. Tak właśnie w tej okolicy produkowano cukier. Wraz z rozbudową miasta okoliczne plantacje znikały, a w ich miejsce powstawały dzielnice mieszkalne. Definitywnym końcem pozostałych plantacji była jednak wojna secesyjna przegrana przez Południe (Konfederatów) i zniesienie niewolnictwa.
Dzisiaj wciąż można znaleźć w okolicy zachowane posiadłości (domy) plantatorów z tamtych czasów, a kilka z nich jest dostępnych dla zwiedzających. Za mała opłatą można zobaczyć stylowo odrestaurowany dom i ogród. Wyjeżdżając za miasto i kierując się w górę rzeki po niecałej godzinie jazdy można dotrzeć do plantacji zwanej Dębową Aleją (Oak Alley Plantation). W latach jej świetności ta sama droga zajmowała dwa dni jazdy dorożką, albo ponad jeden dzień statkiem parowym w górę rzeki od miasta.
Urok plantacji jest niezwykły. Jest w tym i jakaś nostalgia za czymś co minęło niepowrotnie i nigdy nie wróci, jest i romantyzm i ten specyficzny czar amerykańskiego Południa połączony z gościnnością. Dodatkowym atutem jest fakt, że przewodniki, bardzo młode i ładne, noszą suknie z epoki (a ściślej mówiąc cała ich toaleta jest z epoki), poruszając po się po całym budynku i jego licznych schodach z gracją i dostojnością. Przypominają tym samym poprzednie właścicielki domu, zwłaszcza jego pierwszą, Celinę Roman, której ojciec Joseph Pilie, architekt, zaprojektował posesję dla nowożeńców. The Bon Séjour, bo taka była jej pierwotna nazwa, została zbudowana pomiędzy rokiem 1837 a 1839 dla Jacques'a i Celiny Roman, którzy po zawarciu małżeństwa w 1834 r. w Nowym Orleanie do czasu skończenia budowy przeprowadzili się na plantację w kilka lat później. Dla wychowanej w mieście Celiny była to niemalże przeprowadzka na koniec świata. Jacques, który pochodził (można by rzec z rodziny ziemiańskiej, bardzo zamożnej (jego brat Andre w ówczesnym czasie był gubernatorem Luizjany, a siostra Josephine wyszła za mąż za luizjańskiego „Króla cukru”) zajął się prowadzeniem plantacji, jej interesami i zyskiem z uprawy trzciny cukrowej. W domu zaś rodziły się (i niestety, umierały, ze względu na liczne epidemie i wyjątkowo niekorzystny klimat) kolejne ich dzieci, a w międzyczasie bawili goście z okolicznych plantacji oraz z miasta. I choć to plantacyjne życie może wydawać się sielanką (jak nasza „wsi spokojna, wsi wesoła”) to ciężko doświadczyło gospodarzy, zwłaszcza, że Jacques zmarł w wieku 48 lat po zaledwie 10 latach małżeństwa zostawiając Celinę samą z dziećmi. Utrzymanie domu, nieuczciwi doradcy, liczne, chorujące dzieci, rosnące długi a przede wszystkim brak doświadczenia w prowadzeniu plantacji spowodowały nieuchronne bankructwo i zmusiły Celinę do sprzedania posesji. Od tego czasu piękna Aleja Dębów przechodziła z rąk do rąk, pojawiali się kolejni i kolejni właściciele, wojna, która bardzo zubożyła całe Południe, doprowadziły dom do ruiny. W końcu w 1925 roku plantacja trafiła w dobre ręce Josephine i Andrew Stewartów, którzy z ogromną pomocą konserwatora zabytków odnowili i odrestaurowali jej dawną świetność, przywracając urok i czar z poprzedniego wieku. Josephine Stewart założyła fundację „Oak Alley Plantation”, która po jej śmierci opiekuje się całą posesją, domem, ogrodem i pozostałymi na plantacji budynkami, udostępniając ją zwiedzającym. Plantacja jest także wpisana do rejestru zasobów kulturowych Stanów Zjednoczonych.