Dziś
święto pracy, wszyscy nadal mają wolne, to już tydzień "wakacji" w
sumie. Od jutra jednak wszystko wraca do normalnego trybu pracy,
przynajmniej u mnie. Wczoraj był dla mnie piaty dzień bez prądu,
ale panowie się spisali i wieczorem już mogłem cieszyć się
jasnością i klimatyzacją. Nie wszyscy jednak są takimi
szczęściarzami jak ja, wciąż są okolice z połamanymi słupami
elektrycznymi i krzątającymi się przy nich pracownikami elektryki, albo i nie.
Wczoraj
jak co niedziele, udało nam się rozegrać mały mecz piłki nożnej.
Kilka tygodni temu napotkałem grupę zapaleńców grających w
parku, z chęcią mnie przygarnęli. Mieszkanka wielonarodowa i duża
rozpiętość wiekowa, to normalne, w końcu tutaj niewielu
miejscowych interesuje się piłka, tutaj liczy się tylko futbol
amerykański w wydaniu ligi zawodowej NFL, jak również w wydaniu
klubów akademickich, ale o tym więcej w późniejszym terminie.
Mimo
upału, krajobrazu huraganowego i dłuższego weekendu było z kim
zagrać, a przy okazji zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie (poniżej).
Patrząc na nie przypomniała mi się nazwa pewnego klubu z mojej
rodzinnej okolicy – Huragan Kozłówek – nas można by było
nazwać Huragan Nowy Orlean.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz