Mieszkamy
w tropikalnym klimacie w jakim nigdy wcześniej nie mieliśmy okazji
pomieszkiwać. Mimo końca października wciąż nie widać wielu
znaków jesieni, liście wciąż wiszą na drzewach, a i słupek
termometru niewiele opadł. O bujnej roślinności i wiecznie
zielonych dębach już było, ale to nie tylko roślinność jest
tutaj bardziej dorodna, również wszystkie drobne zwierzątka są
jakieś bardziej okazałe. Spacerując chodnikami (bardzo tutaj
poprzewracanymi), czy też wychodząc tylko z domu ciężko nie
zobaczyć jakichś stworzonek. Zaczynając od panoszących się
wszędzie kilkucentymetrowych, różnokolorowych jaszczurek, poprzez
wielkie innych przeróżnych robali, które ciężko
zidentyfikować, kończąc na wielkich amerykańskie karaluchach.
Osobniki te mają około 4 centymetry długości, są brązowe, a czasami
nawet czerwone z wyjątkowo długimi czułkami, w dodatku są bardzo
szybkie. Ciekawe w nich jest to, że ich odwłok przykryty jest
długimi skrzydłami, a one same potrafią latać, ale rzadko jednak
to robią. Na szczęście wszystkie te robaki, jak na razie, nie
szturmują wnętrza domu, raczej pozostają na zewnątrz, nawet
karaluchy, oby tak dalej. Oczywiście, zdarzają się wypadki, że
któryś zawędruje do mieszkania, nie są to mili goście i ciężko
się ich pozbyć. Już nam się to zdarzyło, można się
przestraszyć :) Po tych odwiedzinach postaraliśmy się
zabezpieczyć wszystkie możliwe wejścia.
Ale
to nie tylko robaki maja tutaj wielkie rozmiary, mimo zbliżającej
się jesieni w parku nadal można napotkać wielkie, różnokolorowe
motyle, jest czym oko nacieszyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz