Czy jedliście kiedyś
zeskrobany lód polany sokiem? No właśnie. Ja też nie. Na pierwszy
rzut oka wygląda to to na prymitywną wersję lodów (takie lody dla
ubogich) czy też na pradziadka, a raczej pra, pra, dzisiejszych
włoskich. „Snowballs” czyli po prostu kulki śniegu, bo o nich
mowa, są tu szalenie popularne, a nawet uważa się je za typowo
nowoorleański deser lodowy. I coś w tym jest, bo choć „snowballs”
jadało się już w USA od końca XIX wieku poprzez ciężkie lata
Wielkiego Kryzysu, to właśnie w Nowym Orleanie niejaki Ernest
Hansen w 1934 roku opatentował pierwszą maszynę do rozdrabniania
lodu, tak aby tworzyła ona idealne kulki śniegu: delikatnie
skruszone, białe i przyjemnie miękkie. Do tego ulubiony słodki
syrop owocowy i – voila! – mamy idealny deser na tutejsze ciężkie
od gorąca i wilgoci lato. Z przyjemnością jedzony zarówno przez
dzieci jak i dorosłych. Miejsca, a właściwie lodziarnie, w których
można kupić kulki są rozsiane po całym mieście (miejscowi lubią
mówić, że są na każdym rogu i coś w tym jest), a niektóre z
nich nie zmieniły ani swojej lokalizacji ani receptury od lat
30-tych ubiegłego wieku.
Dodam jeszcze, że smakują
wyśmienicie co widać na załączonym obrazku :)
U góry kulki o smaku kawy i mojito, a poniżej czereśnia i ananas:
A tu wszystkie smaki do wyboru i koloru:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz