sobota, 4 sierpnia 2012

Z drogi ...


Przejazd przez znaczną część Ameryki nie okazał się ani trudny ani ekscytujący. Jadąc przez New Jersey, Pensylwanię, Maryland i Zachodnią Virginię (oba stany tylko przez małe odcinki), Virginię, Tennessee, Georgie (30 minut), Alabamę, Missisipi, a następnie wjeżdżając prosto do Nowego Orleanu w Luizjanie było dość monotonne. Przepraszam jeśli coś pominęliśmy i nie potrafiliśmy tego docenić. W Virginii zbaczając z głównej autostrady przejechaliśmy trasą widokową Skyline Drive wiodącą przez park narodowy Shenandoah, ciągnący się szczytami południowej części Appalachów, widoki bardzo przypominały polskie Bieszczady, tylko jakoś droga lepsza (obrazek). Jednym z niewielu ekscytujących momentów tej przejażdżki było zobaczenie na drodze czarnego niedźwiedzia, a właściwie niedźwiadka, miał może z 50cm wysokości i był bardzo chudy, to nie taki misiu jak się na filmach widzi, raczej przypominał małpę. Na tyle był sprawny, że uciekł zanim złapaliśmy go na zdjęciu, za to umieszczamy bardzo fotogeniczną sarnę. 


 
Na południu Virginii jest kolejna trasa widokowa, Blue Ridge Parkway, tą część trasy pokonywaliśmy nocą, więc znacznie łatwiej było to zrobić jadąc autostradą. Drugiego dnia zaczynając w Tennessee, gdzie kończą się Appalachy i jest bardzo ładnie, nie spodziewając się niczego lepszego kontynuowaliśmy jazdę prostą, szeroką i darmową autostradą (na całej trasie opłaty skończyły się w New Jersey) dojeżdżając wieczorem tego samego dnia do Nowego Orleanu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz